Over Horizons is born
How it all started
Our story began when we were still students, not so long ago in fact – in 2013. It was one of these days, we were sitting idly in the living room thinking about nothing when Matthew had an idea. At that time Matthew didn’t have his own bicycle but there was an old rickety bicycle in the basement. So without thinking more into it I took my Author bicycle and Matthew took the old bike and we went on a 150 km two day trip into the countryside. The trip was absolutely spontaneous: we made it as low cost as possible, we slept in a hunters’ cabin, we ate the not-so-well roasted meat ,and were cold and soaking wet when we returned. Matthew’s bicycle did not survive Somehow though the trip was inspirational to us, so inspirational in fact that soon after we decided we wanted more experiences like this. We said to one another: “Why not cycle to, let’s say, New Zealand in the future? I’ll bet no one has ever done this before, it’s such a feat!” Alas! As it soon turned out many people had already done the things we were only dreaming about: THIS guy cycled all the way from Norway to the Republic of South Africa, THESE people are cycling around the world at the moment, and THIS guy attempted to cycle from Poland to Sydney. WOW!!! It is incredible what people are capable of. There are more similarly heroic people just google names like: Mark Beaumont, Kazimierz Nowak, Alastair Humphreys, Somen Debnath or Peter Gostelow. Here you will find an article compiling all the names.
After this not so perfect but fantastic adventure we decided to set up a website were we would be describing our adventures: overhorizons.com
What is Over Horizons?
Overhorizons.com is nothing more than our website. Initially named Cycle over Horizons the website was to contain only information about our bicycle adventures and the name referred to the idea that cycling takes us beyond many horizons every day, every kilometer, every bend, every revolution of the crank , it takes us to new vistas, new people and new experiences.
Recently we decided to expand the project: the content on the website will no longer be limited only to cycling, but will also include other forms of travelling and all sorts of initiatives aimed at promoting good ideas and creative and brave thinking. In short we will try to reach horizons of our dreams.
What now?
We have already been on several cycling expeditions: locally and abroad (Zosin, Wlodawa, Ukraine-Slovakia)., Andrew has also visited some countries on his own. The result of his travels are two travel blogs: about Finland and China. In the future we would like to go on a (bicycle) trip around the world
We believe that it is pointless to carefully plan the future. During our adventures we only set the destination point, we leave the rest to luck and coincidence. We trust that the fewer plans we have got the better the experiences as the best things that have happened to us have always been unexpected. Most people think that life is about finding a good steady job and working until the age of 70 (then probably dying soon after…). It is a good life a peaceful life we do not deny that but for us life needs to more than the repetitive and mundane home-work-home-work routine. Life is not about trying to follow the mainstream it is about living the way we want it – freely.
On the website, apart of course from the travel sections, you will also find descriptions of our mechanical and electronics projects (recumbent bicycle, bicycle lights controller, CNC milling cutter etc.) so basically everything we think has some value and we want to share with you.
Time for you!
If you have got an interesting and exciting travel story to tell, maybe you have got an interesting idea you want to share, do not hesitate mail: Andrzej Strzałka or any member of Over Horizons project team. More info in the CONTACT in footer section. If not please visit this website once in a while, maybe you will find some inspiration for yourself here.
Sincerly yours,
Over Horizons team
Longji Titian - Tarasy Ryżowe Grzbietu Smoka
Tamtej nocy wróciłem pociągiem z Zhangjiajie do Changsha, miałem 20 godzin na przegrupowanie się, wyspanie, najedzenie i przepakowanie przed kolejnymi wojażami. I tak o godzinie 20.30 znów przebijałem się przez nieprzebyte tłumy Chińczyków z wiadrami zupek Chińskich aby ponownie dostać się do poczekalni na dworcu centralnym PKP. Niezmiennie gorąco, niezmiennie ciasno, niezmiennie głośno ale do tego zdążyłem już przywyknąć, i ze spokojem przycupnąłem oczekując na podstawienie składu.
Poziome szaleństwo na dwóch kółkach
Witajcie!
Już od początku studiów miałem w planie zaprojektować i wykonać pojazd napędzany siłą ludzkich mięśni, do tego w miarę szybki z aerodynamiczną obudową. Początkowy plan zakładał budowę quada w tandemie, później na trajkę, a skończył się na dwóch kółkach i jednym siedzeniu ;)
Sam pomysł, to nie wszystko. Trzeba było znaleźć trochę materiałów, do tego plany itp. Spodziewałem się lekkiego zaparcia ze strony ludzi zamieszczających je w internecie, jednak się myliłem. Kto szuka, ten znajduje, a kto prosi, temu dają ;)
Góra Tianmen - Brama Niebios
Z nadejściem poranka już po przebudzeniu wiedziałem, że to będzie dobry dzień, choć jeszcze nie zdawałem sobie jak bardzo utrudniony przez hordy Chińskich turystów. Po wieczornej rozmowie z panią na recepcji w hotelu dowiedziałem się, iż aby w pełni zobaczyć moje kolejne miejsce pożądania czyli Górę Tianmen, aby uniknąć kolejek należało wstać rano i udać się na miejsce skąd startuje kolejka linowa na szczyt (tuż koło dworca PKP i PKS). Spoko, pomyślałem. Wypoczęty, pełen optymizmu, z niemalże nie bolącą nogą przed 7.00 opuściłem hostel. Na mieście niespiesznie zjadłem śniadanie i spacerkiem udałem się do dolnej stacji kolejki.
Wulingyuan - Park Latających Gór
Pamiętacie taki film „Avatar”? Myślę, że tak. Raczej każdy go oglądał bo to nie lada hit był swego czasu. Pamiętam był to mój pierwszy film jaki oglądałem w 3D, no i muszę powiedzieć zrobił na mnie wrażenie i efekt 3D (od tamtej pory lepiej wykonanego filmu w tej technice nie widziałem) ale i krajobrazy jakie zobaczyć można było na Pandorze – Latające Góry. No spoko efekty pomyślałem, Cameron miał łeb, ciekawe skąd wziął inspirację. A jak coś bierze to chcę to dwa razy :D No ale po filmie trochę pogrzebałem w necie i SĄ! Latające Góry! W Chinach!!!
Obóz letni w Szanghaju
Wakacyjne zajęcia językowe to nie tylko siedzenie w ławkach i klepanie słówek, gramatyki i sztuczne konwersacje. W Chinach podchodzi się do sprawy też z bardziej praktycznego punktu widzenia, druga sprawa oczywiście, że rodzice też nie szczędzą kasy na swoje pociechy. Jak powszechnie wiadomo najlepiej uczy się języka przez naturalną rozmowę w naturalnym środowisku. A jak najlepiej zachęcić uczniów do rozmowy z zagranicznym nauczycielem jak nie przez pojechanie na 5 dniowy obóz letni do Szanghaju i 24 godzinne przebywanie w jego obecności. Więc pojechaliśmy.
Orange Island - Changsha
Jeszcze jedno miejsce, które na pewno zasługuje na choć odrobinę uwagi w Changsha to Orange (lub Tangerine) Island (Pomarańczowa Wyspa). Położona na środku rzeki Xiangjiang ciągnie się przez ponad 7 km. Nie wiem czy to prawda, czy tylko plotki ale podobno to największa rzeczna wyspa na świecie. Duża jest niewątpliwie, a wydaje się jeszcze większa jeśli poruszamy się po niej na piechotę (Niestety wjazd rowerem jest całkowicie zakazany, i nawet przeczmychnąć mi się nie udało). Drugi człon nazwy jak równie łatwo można się domyśleć pochodzi od drzew owocowych, które gęsto porastają całą wyspę.
Z punktu widzenia nauczyciela angielskiego w Chinach
Do pracy mam na 9.00, pracuję do 18.00 z tym, że od 12.00 do 14.00 mam przerwę na lunch. Przez cały dzień prowadzę tę samą lekcję dla wszystkich, lekcje trwają po 50 minut z 10 minutowymi przerwami. Grupy nieduże ok. 10 osób (lub jedna osoba bo są i lekcje indywidualne). Wszystko niby podobnie jak w Polsze. Czym więc praca jako nauczyciel angielskiego w Chinach różni się od pracy nauczyciela angielskiego w Polsce? Pierwsze co mnie uderzyło, że chińskie dzieci dużo więcej umieją jeśli porówna się je z ich rówieśnikami w kategorii wieku.
Yuelu Mountain
W Changsha zdecydowanie nie ma wielu miejsc gdzie można uciec przed zgiełkiem i hałasem zakorkowanych ulic, ciągle pracujących maszyn budowlanych i niezbyt świeżym, gęstym powietrzem. W związku z tym przeglądając mapę miasta z nadzieją szukam dużych zielonych plam. Martys’ Park to przyzwoite i ładne miejsce ale zdecydowanie jest tam za dużo ludzi, dlatego też widząc spory zielony obszar po drugiej stronie rzeki Xiangjiang natychmiast się tam udałem.
Rowerem po chińskim mieście
To bez wątpienia pytanie retoryczne, bo jeździć rowerem warto wszędzie. W warunkach typowo miejskich rowerem łatwo przeciśniemy się przez zakorkowane ulice, nigdy nie mamy problemu ze znalezieniem miejsca parkingowego, w odróżnieniu od motocykli możemy poruszać się po chodniku, a jeśli wymaga tego sytuacja (np. zła pogoda) rower możemy zabrać do komunikacji miejskiej. Nie przypadkiem często mówi się o rowerze jako o idealnym środku transportu. Też wierzę w to stwierdzenie jednak miasto chińskie to nie lada wyzwanie dla miłośników dwóch kółek. Ale przecież lubimy wyzwania!